Gotowanie i ogólnie rzecz biorąc kulinaria, to pasja wielu z nas. Każda osoba, która nie jest bardzo leniwa i ma do tego jakiś zmysł oraz pasję, lubi w wolnej chwili stać się szefem kuchni i spróbować przyrządzić coś po swojemu. Gdy byłem małym dzieckiem, u mnie w domu bardzo dużo się gotowało. Mama była szefową kuchni, a tata co prawda nie gotował, ale lubił dobrze zjeść i raz na czas dorzucił jakiś pomysł od siebie. Wraz z siostrą zostaliśmy więc w bardzo młodym wieku zarażeni pasją do pichcenia i staliśmy się małymi szefami kuchni. Wiadome jest to, że dziecko bardzo dobrze chłonie wiedzę i gdy jesteśmy mali, to ciekawość do wszystkiego, co pokaże nam ktoś starszy, jest bardzo silna i dzięki tej koncentracji i chęci przyswojenia wiedzy, zapamiętujemy dużo więcej i uczymy się w tym okresie naprawdę sporo. Dzięki temu już w wieku 15 lat potrafiliśmy mówiąc mało skromnie bardzo dużo i strefa w kuchni była można powiedzieć naszym konikiem. Podstawowy obiad, jak filet z kurczaka, piure ziemniaczane i jakiegoś rodzaju sałatka, były dla nas banalne do przyrządzenia już w wieku 10-12 lat. Trudniejsze sprawy, jak robienie pysznych zup, skomplikowanych dań, czy przede wszystkim pieczenie ciast i tortów, zostawiliśmy sobie na później i mama świadomie nie chciała nas wtajemniczyć od razu we wszystkie tajniki, tak byśmy stopniowo zapamiętywali pojedyncze elementy i nie mieli na raz zbyt wielkiego nadmiaru wiedzy, przez który w głowie dziecka coś mogło by się zapętlić i szybko pomieszać. Pamiętam, jak pewnego razu zadałem mamie pytanie, czym nasączyć tort, uśmiechnęła się wtedy i powiedziała, że na pewno nie pozwoli mi w danym momencie nasączyć go tym, co w danej chwili miała w swojej ręce. Mama robiła wtedy tort dla dorosłych i nasączała go wódką. Uśmialiśmy się wtedy, gdyż myślałem, że jest to jakiś sok. Oczywiście po wytłumaczeniu mamy, nie miałem go już ochoty próbować. Byłem dzieckiem, które było od małego nauczone, że alkohol nie jest zbyt zdrowy i że przede wszystkim jest dla osób dorosłych i bym trzymał się od niego z dala, bo gdy napiję się nawet małą ilość, to będę się bardzo, ale to bardzo źle czuł. Wziąłem sobie to do serca i jestem do teraz wdzięczny rodzicom, że pokierowali mnie dobrze i byli przezorni w tych kwestiach. Brak pociągu do alkoholu został mi do dziś i poza piwem, którego lubię się sporadycznie napić, nie daje mi on żadnego szczęścia. Wracając do pieczenia tortów i nasączania go, to po tej historii z wódką i tamtym tortem urodzinowym, zacząłem się interesować słodką sferą wypieków. Kilka miesięcy później uważnie patrzyłem na to, jak mama piekła tort nasączany masą kakaowo-bananową. Wyglądał on po prostu bosko, a ja starałem się zapamiętać wszystko od początku, gdy robiliśmy ciasto. Były to jeszcze czasy, gdzie w internecie nie było tylu przepisów i nie można było znaleźć dosłownie wszystkiego, więc dobrym sposobem na naukę było podpatrywanie rodziców. Dziś gotowanie jest dużo łatwiejsze, ale nie żałuję czasu spędzonego w dzieciństwie w kuchni, gdyż mocno mi się przydał.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here