Zbliża się październik, czyli prawdopodobnie jeden z najbardziej zdradliwych miesięcy w roku. Ciepłe, pozostające po lecie powietrze, które jest jeszcze często w dzień, miesza się z tym, które z rana, wieczorem i w nocy sprawia, że potrafi nam zmarznąć nos, czy uszy. Czasem wychodząc rano do pracy mamy dylemat jak się ubrać, gdyż rano jest bardzo zimno, a w okolicach południa temperatura dochodzi do 30 stopni i musimy nosić kurtkę w rękach. Jeśli jesteśmy zdrowi i potrafimy sobie radzić z wirusami na własny sposób, duża szansa, że żaden wirus nas nie zaskoczy i nie damy się pokonać grypie. Niestety wirusy z roku na rok coraz mocniej przybierają na sile i nawet najbardziej odporne organizmy mają czasem duży problem, by przeciwstawić się temu i nie rozchorować się na dłużej. Czym zbić gorączkę, gdy wirus nas już dopadnie, wylądujemy na L4 i postanowimy zostać kilka dni w domu? W moim odczuciu najlepsze są domowe sposoby, których są setki i które to przechodzą z dziada pradziada na nas i zostają mimo upływu wielu lat i wzrostu techniki, jako te najbardziej skuteczne i mocno niezawodne w walce z chorobą. Oczywiście wszystkie nowoczesne i zrobione z wielkim rozmachem reklamy, mocno przyciągają nasz wzrok i starają się koniecznie namówić nas na to, byśmy nazajutrz wylądowali w aptece i pozostawili tam połowę wypłaty. Ja jestem jednak myślenia, że dawniej ludzie doskonale radzili sobie z chorobami nie mając dostępu do takiej medycyny, jaka jest obecnie i potrafili zaradzić każdemu wirusowi sami. Oczywiście musimy być świadomi, że nie każdą chorobę uda nam się wyleczyć czosnkiem z miodem, czy cytryną, ale można się też dać zwariować i biec z każdym, nawet najmniejszym wirusem do lekarza. To skończy się z pewnością wypisaniem tego samego antybiotyku co zawsze i sprawi, że i on do końca nie pomoże, bo miałem taką sytuację wiele razy. Czosnek jest z pewnością niezawodny na małe choroby, typu jakaś przelotna grypa, czy ból gardła. Jest on bowiem naturalnym antybiotykiem i bardzo dobrze eliminuje z organizmu podstawowe zarazki popularnych chorób, o słabym działaniu na nasz organizm. Wracając do tematu zbijania gorączki, to jednym ze sposobów, które były już praktykowane wiele lat temu, było przykładanie lodu, lub kawałka ubrania, nasączonego wodą i bardzo schłodzonego do czoła. Jest bardzo wielu zwolenników, ale także mnóstwo sceptyków tej starej i znanej już naszym babciom metody. Ja należę do jej zwolenników, gdyż wiele razy miałem okazję praktykować ten zabieg, nie mając w pobliżu żadnych leków i apteki, a musząc sobie jak najszybciej poradzić z atakującym mnie wirusem. Jeśli ktoś zada mi więc pytanie, czym zbić gorączkę i będzie ode mnie oczekiwał poważnej odpowiedzi, to będzie ona wyglądać z pewnością tak, jak ta powyżej i na pewno poradzę mu okład z zimnej wody prosto na czoło. Oczywiście jest pewnie mnóstwo bardziej praktykowanych sposób i każdy lekarz powie, że najlepiej zrobić to za pomocą paracetamolu, lub ibuprofenu, ale każdy ma na ten temat prawo mieć swoje zdanie.